Czasami szału i obłędu można dostać tworząc anioła lub inne cudo z masy solnej. Tak też było z tym oto delikwentem...
Chciałam aby ten anioł był wyrazisty, w mocnym kolorze, żeby z daleka było go widać :) .... początkowo był niebieski-wyszedł jakiś takis majtkowy - werdykt -nie.., później fioletowy-nie... , śliwkowy- nie....potem zielony- nie , potem to już sama nie wiedziałam co z nim zrobić, miałam ochotę wywalić go do kosza, bo w żadnym kolorze nie było mu do twarzy, a ja nie miałam weny i pomysłu, w co go ubrać. Więc poleżał zzieleniały dwa dni, aż zebrałam siły, aby trochę nad nim pokombinować i tak oto powstał jaśniutki niczym oczy Bradley'a Coopera, ale za to z mocnym akcentem w postaci serduszka. Wyszło dobrze ?
Pozdrowionka :)
Wyszło pięknie :) Znam ten ból, sama też nie raz maluję kilka razy, aż mi kolory przypasują :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :) Ach, te kolory... Tyle farb, tyle problemów ;)
OdpowiedzUsuńAle cudo!! :))) ile bym dała, aby mieć taki talent 😊😊
OdpowiedzUsuń